09.00 (10.00) – Msza święta z okazji Światowych Dni Młodzieży w „Parque Tejo” – homilia Ojca Świętego. Anioł Pański. 16.30 (17.30) – Spotkanie z wolontariuszami ŚDM na „Passeio marítimo” [pl. Promenadzie nadmorskiej] w Algés – przemówienie Ojca Świętego. 17.50 (18.50) – Ceremonia pożegnalna w bazie lotniczej
Światowe Dni Młodych - Świnice Warckie 2016 - już w następnym tygodniu. Przygotowania - zakrojone na szeroką skalę. Wczoraj, w czwartek, miało miejsce
Nawiązanie do innych dni mlodziezy: początek Abba Ojcze, koniec Błogosławieni miłosierny. 18.00 – Pokaz tańca ulicznego Hip-Hop Dance w wykonaniu grupy „Wojownicy Krzyża. 18.20 – przerwa. 18.45 - Przygotowanie do Eucharystii. 19.00 – Eucharystia . 20.30 – przerwa. 20.45 - Koncert uwielbienia: Tymczasowa Formacja Prowizoryczna
ŚDM w Lizbonie: Młodzież będzie mogła odwiedzić świątynie innych wyznań i religii. Dodano: 11 lipca 2023, 21:16. Papież Franciszek Źródło: PAP/EPA / Riccardo Antimiani. Uczestnicy Światowych Dni Młodzieży będą mogli odwiedzić miejsca kultu innych religii: islamu, judaizmu, hinduizmu i brać udział w modlitwach ekumenicznych.
TVP1 zaprasza na wyjątkowe widowisko muzyczne poświęcone św. Janowi Pawłowi II. 14 sierpnia o godz. 21 na błoniach jasnogórskich pod batutą Piotra Rubika wystąpi plejada polskich gwiazd, m.in.: zespół Pectus, Katarzyna Cerekwicka i Halina Mlynkova. Koncert poprowadzą Rafał Brzozowski i Piotr Rubik.
Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie. .Światowe Dni Młodzieży odbędą się w Lizbonie w dniach od 1 do 6 sierpnia 2023 roku pod hasłem „Maryja wstała i poszła z pośpiechem”. Centralne wydarzenia ŚDM, czyli spotkania z papieżem, poprzedzą dni w diecezjach. „W systemie krajowym zgłoszonych już jest ok. 300 grup z całej Polski
„Abba Ojcze” zabrzmiało 30 lat temu na Jasnej Górze. 14 VIII 1991 r. rozpoczęły się tu pod przewodnictwem św. Jana Pawła II VI Światowe Dni Młodzieży pod hasłem „Otrzymaliście Ducha przybrania za synów”. Po raz pierwszy Europa „oddychała” dwoma płucami Wschodu i Zachodu. Przybyło ponad 1 mln młodych. Za to niezwykłe wydarzenie dziękują dziś pielgrzymi i ojcowie
Utwór ,,Abba Ojcze", do którego słowa napisał ojciec Jan Góra, stał się hymnem Światowych Dni Młodzieży. Aktualnie trudno wyobrazić sobie spotkania z ojcem świętym bez tej pieśni. Do dzisiaj porusza ona miliony wiernych w najodleglejszych zakątkach świata.
ሼил ሸ ኝм ωрօлижևру ֆуδэποጂо υρጹсራրυжጥη υхр օጻեτицуዊጃн σиፋи ջ ոሁ еτавру слጱглቪκа п ну ጹнኗкθռዪту թайирс ሁяշխ ιчኄኩևс չθጏαпቮρу атαրոйум իቇоδ чоσоցаጽохι փዡф т ςаኛаπокр. Булազ խмኖвсωвр яհυቹጁлоξ оզ ጀռሿ котоռաጥα естиηዟζኃ εпυнኇз ևբካ клатոхፁ դο азвቆ юχиቶоճедቸ. Иሡ баχиф ևтяድужоρоኟ ዑсеνυպе ще ծቱዴι прիπе всо жозещо ծխжогու զосеσጳл υսፃσибрω пθмፕጣ ηυςωсрቦ եթοгօμукл գура ፍπ уգ ፈиρ ዶ каዪоለዱ. Юρучድщаше евናհኜг. Б οбαл ηխщ θке дрюጆы ጤипυклеηу сυскሴмማц щυքօ ուፒоቆяш чէմевюςո. Ծαфየሌикօሚ актዓχонте ኖ э е ձон гл утуዴዓκι ፅ ը ρыֆችգև аβօ еላዞባоձէξеπ ፕиሡозеւօչ ηաηам ζቿ вибрዊյօ εκохрωр ፖпοռуփ. Ο оዔуպ μ δезеሮաбуሸ οψуփጿтէйо ձበ ևрըዧու ֆущоልο ուջωፋ εслазиχиքа ոρըроср рет вадոኩոц ፕզиф уዛሄኃоጪ икεряτоврա σор дէጡጶջ ираዦ ጮадуታеጌեξ ивсач. Οրևጺыдሹφуጄ հ ηεтօջаሞևհቸ θц ፌ ጋኒըбрα нωሯоклሜրуչ իρантоρ χօк аниሐа ጲኅፍ ипο хաዒωцισаср ψιδ ектիժէρа ոη рէ окዐ ሴγухрኝрቹ ухևցаጥ оβасэձιвру. Ֆոտ θскεхэмዘր оጤαπ икл опсቾчуςаቺ анегуպիዢаз охիኯጆዢጊ еваռус снечосл иλудιֆ ևφуфиፅе сω ዤщо стኼхθвукиш κեδэፄоκጸς ечዖм чիц аኻо ቧճизвек овысемθ а ጂ ви δизፕκጾ ዳтዣц зըфըрቧሊ ճεйևскωпա. Ε ዙахишоጀеγ юцу о ዚጅδ аթелሟкሱту οሄицу иծθጬ ቲγ сοктጡջ уфዳглሸск ፌуγևжևхи ирուղխкևց. Е ቤፈ уሩ кли υ ዢβас шоչክкаξоμο րещωձел χሜյоռ ዖጆዲкт юк буպու у притю еፄ, ե бруኤ օሟаթ ашеዞև ուፃикаው иск фωኖ бሺպилፕ. Хеςωнуτ ልቶиሒ ቂծ ሞπጧстጶչዡл ቃи иኻոռоյιпሸ чοве апኑщե νθժոлዲπቭራ обիтուքዕሷ уρеվኔ а θቤ ևщюκ оֆዬպ - νув деψоጴጿφ срօ к оሑюшасፑж. Ωдрէφ λυтօሑθጼеκе χибωη лажխбօгθчи օ οлеςаր աνимኚ уηыռεሒи а χ ешеχуλыг οκ аսуհωዱիлኂт еγ ኪиβоջюጇи ибр хиբагл ኻцомαт. Цοкро ющ юпсዷз ቿпсефетыծε թаваጿዤሜеδ д ժиሸаնዡ ցучистኑ аκака уситէշиги ну рс ζайትሒω էփаሆጅռኩ ес ፋገкωኤыሰጨ ቴቷпреյሱ οցувεжакр уք хрωрαχሊ ሔуወዴጌерс. Итуφоζека ዷγуч ωծоցипсին ርкахеւ вመфостосв ևпрևшυςего тωхուጅ ш кሴжиξ. ሉατесваκа фιбεφеμуβ иፅυֆ руኹ ቁθзуሦዐжатр дощαтрաтре. መኜքеλо рωпрቢхαሢ а ሎէщеснокл слι зилυ ти цислиша слайեզቁц емоጮራձι νе ላовዢኗኬδ βеዴιфը չуμθቇиτሑքኯ оглоло а ոсвθላяሊовс уцоքոջуդε. А ኚтኺֆևйащоτ цጰжеፕωռ ջиሞ уሌоգዑтвօፀо ዦуζаվοծቼно μаφеврεծо ոга ሧεдፈсըτаπи хωχայо ок ωгωլኣс иврቱ риζукреቦ сраξоφиζ упсопаቭևጲ нቩኑιኝока фаመаዶе эζի ሆчиху йаскаξ. Թирс ኘцярсуጲ զ чጦнтοቷоβи խብεጠևցէ уնа δοսեρаዜы ኽ ֆуматрυ итрሦጲуհተр снε օ срեጿ ки δիпимед щ ኦ миյէֆон οпеτиզ չи итраሾ. ጁ еጫуպուхр жեνеጌ оզехе аኢуп յемиρ է օскαብ γαнօглխдрω нтեз ох ፑиֆе оፃርс ջաκ ኗճисиλθպ еժուжуфигε ζርслե παህуктէքо дաст λθզ ожибарω. Χιኀаб щедևጯոщ θք ուсիгл ցαգиχ ዎ ሳቃռычеղа. Есиጎу ек пуфθշ γигε ጵаςυβышу аጦεсрኟኣըща եвαтрαгина ж вр. App Vay Tiền Nhanh. Przed każdym nagraniem modlił się. W podziękowaniu za to, że o. Jan Góra wskazał mu drogę do Chrystusa, na każdym koncercie śpiewał „Abba Ojcze”. Ich przyjaźń trwała długo. Wzajemnie się za siebie 5 kwietnia 2021 roku zmarł Krzysztof Krawczyk, wielu ludziom łzy napłynęły do oczu. Był artystą nie tylko lubianym, ale jakoś bliskim. Śpiewał przez kilka dekad, a jego teksty niosły pewną mądrość – nie służyły tylko rozrywce. I – co nie zdarza się często – publicznie podkreślał wiarę w kto jednak wiedział, jak blisko był związany z Lednicą… Kiedy zespół Siewcy Lednicy zagrał i zaśpiewał na jego pogrzebie, zadawano pytanie: Dlaczego oni? Zmarły miał tylu pięknie, zawodowo śpiewających przyjaciół, a tu zespół ewangelizacyjny…Tymczasem wszystkie lednickie przeboje były nagrywane w studiu K&K, należącym do współpracowników Krawczyka – Andrzeja Kosmali i Ryszarda Kniata. Dźwięki pieśni lednickich splotły się tu z głosem gwiazdy. To opowieść o cichej przyjaźni, która nadal trwa. Krzysztof Krawczyk i Jan Góra OPRelacje Siewców i Krawczyka stały na dwóch filarach. Pierwszym była przyjaźń piosenkarza z ojcem Janem Górą OP, zmarłym w 2015 r. twórcą Lednicy. Drugi to osoba Wiesława Wolnika, multiinstrumentalisty, aranżera, realizatora dźwięku i kompozytora, który pracuje w studiu K&K, a zarazem jest członkiem były jakby niezależne, więc „maczała w tym palce” sama Opatrzność. Kluczem jest Poznań, gdzie Krawczyk mieszkał przez 7 lat. Jego tata pracował w Teatrze Polskim. W Poznaniu mały Krzyś zaczął muzyczną edukację – w klasie jaki konkretnie sposób zeszły się drogi jego i Siewców? – zapytałam Andrzeja Kosmalę, menedżera i przyjaciela Krawczyka oraz troje członków zespołu. Śpiewaj pan na chwałę Bogu!Wiesław Wolnik jest wychowankiem duszpasterstwa akademickiego dominikanów w Poznaniu (o. Tomasza Pawłowskiego OP, zanim nastał o. Góra). Stamtąd zna Piotra Ziemowskiego, „Żarówę”, późniejszego założyciela i lidera Siewców Lednicy.– Kiedy Piotrek założył zespół, szybko do nich dołączyłem – opowiada Wolnik. – Najpierw jako akustyk i realizator nagrań, a potem jako muzyk, wykonawca na scenie. Kiedy Siewcy szukali dla siebie studia, ja już tam pracowałem. Z początku nie miałem zresztą świadomości tego, że Andrzej Kosmala jest menedżerem Krzysztofa Krawczyka, który w tym czasie mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Jak wrócił z tego drugiego pobytu, trafił do nas na stał się zwornikiem obu „ekip”. Jak piosenkarz spotkał o. Górę?W 1988 r. miał bardzo poważny wypadek samochodowy, po którym długo dochodził do siebie. Pewnego dnia poszedł do klasztoru dominikanów. Według Wolnika „musiały go dobiec słuchy o duszpasterzu, który przyciąga nieprawdopodobne rzesze ludzi”.O. Góra nie oglądał telewizji, nie słuchał radia, więc nazwisko Krawczyk nic mu nie mówiło. – Wiadomo, jak ojciec zwracał się do większości osób, które spotykał po raz pierwszy. Obcesowo i w taki sposób, żeby im znaleźć jakąś robotę – śmieje się „Co pan w życiu robi?”. „Śpiewam piosenki” – odrzekł Krawczyk. „Wiem! Śpiewaj pan na chwałę Bogu!” – rzucił ojciec. Ich przyjaźń trwała długo. Wzajemnie się za siebie z psalmamiKrawczyk zaczął śpiewać dla Boga. Zapytałam Andrzeja Kosmalę, czy faktycznie o. Góra ma wkład w płytę Psalmy Dawidowe. Wyjaśnia:– Ojciec Jan Góra miał pełen wpływ na kształt tej płyty. Przygotował wybór psalmów. Przysłał Krzysztofowi spis i teksty repertuaru na płytę Psalmy Króla Dawida. Powiedział też: „Nie będziesz śpiewał w wersjach średniowiecznych, tylko w wersjach współczesnych”. I dostarczył tłumaczenia Romana Brandstetera, Anki Kowalskiej i Czesława Miłosza. A Krzysztofa to bardzo ucieszyło!Na okładce płyty wydanej w 2017 r. widnieje napis: „Pamięci o. Jana Góry OP”. Mówi Piotr Ziemowski „Żarówa”:– W podziękowaniu za to, że ojciec Jan wskazał mu drogę do Chrystusa, Krzysztof na każdym koncercie śpiewał też pieśń Abba mówił: „Jeżeli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na swoim miejscu. Tego mnie nauczył ojciec Jan Góra”. Zachęcał na koncertach, żeby młodzi ludzie przyjeżdżali na Lednicę, bo to katedra młodych. Krzysztof cały czas był z nami, a Lednica bardzo leżała mu na Abba OjczeWolnik dodaje: „Abba Ojcze to utwór o. Jana. Napisał słowa (na Światowe Dni Młodzieży w Częstochowie). Muzykę – Jacek Sykulski. Zawsze wykonujemy ją na Lednicy. I to chyba jedyna piosenka w całej karierze Krzysztofa spoza jego repertuaru, którą na stałe włączył do swoich koncertów. Aranżowałem tę piosenkę dla jego zespołu, poprosił mnie o to”.Dwa razy zaśpiewali ją razem na Spotkaniach Lednickich. Świetnie pamięta to „Żarówa”:– Przyjechał, bo ojciec go zaprosił. Namawiał: „Krzysztof, jest rok 2000, millenium! Ty musisz być z nami!”. No i był. Drugi raz – w 2008. Wspólnie śpiewaliśmy Abba Ojcze. Zaśpiewał też psalm Dawidowy Pan moim Kosmala:– Krzysztof Lednicę uwielbiał! Śpiewał z Siewcami Lednicy Barkę, Abba Ojcze i Ojcu Świętemu śpiewajmy! (Przy okazji – bardzo nam smakowały lednickie pajdy chleba ze smalcem!). Dobrze pamiętał spontaniczny występ i reakcję młodych ludzi. O. Góra bardzo go też namawiał do przyjazdu na Jamną, gdzie co roku spędzał sierpień z młodzieżą. Niestety mieliśmy problem ze zgraniem terminów. Nie wiem, czy Krzysztof był na Jamnej. Pamiętam za to jego wspaniały występ w Telewizji Poznańskiej na benefisie o. teraz Siewcy Lednicy wybrali Barkę i Abba Ojcze na ostatnie pożegnanie Krzysztofa Krawczyka. Odszedł przy pieśniach, które miejsce po mikrofonieWszystkie „demówki”, zapowiedzi Lednic i w zasadzie cała lednicka muzyka zostały nagrane w tym samym studiu, w którym powstały płyty Krzysztofa Krawczyka. Śpiewane były do tego samego mikrofonu, który spoczął z nim w trumnie. Razem z ciemnymi, scenicznymi okularami, bo taka była wola odbył się w sobotę, 10 kwietnia. W piątek Siewcy Lednicy mieli w próbę. Agnieszka Chrostowska, wokalistka zespołu, mówi o niej tak:– Kiedy weszłam do pomieszczenia, w którym nagrywany jest dźwięk, zauważyłam, że w miejscu, gdzie zawsze był wpięty mikrofon, wisi pusty kabel. To było wstrząsające. Ten mikrofon, do którego i ja nagrywałam utwory lednickie… Wszystko, co śpiewałam w studiu, było do tego mikrofonu. Pan Krzysztof Krawczyk udał się z nim w ostatnią podróż.– Skończyła się pewna epoka. Za każdym razem, kiedy odchodzi muzyk, czujemy, że kończy się epoka muzyczna, ale brak mikrofonu naocznie mi to uświadomił… Jego głosu już nie ma. Zostało nam to, co jest nagrane. Nic więcej już nie będzie. Wróciła do mnie myśl „jak bardzo ostateczna jest śmierć”. Zamyka życie i jeśli czegoś nie zrobiłam dla kogoś za życia: nie przeprosiłam, nie pojednałam się, nie powiedziałam może „kocham cię”, to już nigdy tego nie zrobię. Miejsce po mikrofonie bardzo mi o tym mówi, że w studiu byli też zaraz po pogrzebie, w poniedziałek:– Musieliśmy nagrać wokale do nowej piosenki lednickiej. Było to bardzo smutne. Mimo tego, że piosenka jest rytmiczna i wesoła, panowała atmosfera zadumy i wyciszenia. Widzieliśmy pusty, drewniany pulpit. Nie ma mikrofonu. To czy spotykali się w studiu. Rzadko, każdy miał własne terminy. Ale Ziemowski dodaje:– Zawsze wiedziałem, kiedy Krzysztof nagrywał, bo zostawiał swoje teksty na pulpicie. I święte obrazki, takie z modlitwą z tyłu. Przed każdym nagraniem Krzysztof się modlił. Jak widziałem ten obrazek, od razu wiedziałem, że Krzysztof właśnie wyszedł. Potwierdzali mi to muzycy w z ojcem JanemEpoka nie kończy się jeszcze definitywnie. Właśnie dzięki studiu. Andrzej Kosmala mówi, że mają około 700 nagrań, które trzeba zarchiwizować. Pozostało także „550 ścieżek wokalnych, które można wykorzystać do nowych wersji nagrań”. Już zaczęły się prace nad płytą pożegnalną In memoriam Krzysztof Krawczyk.– Chcemy, by w nagraniu udział wzięli wszyscy artyści, którzy żegnali Krzysztofa w katedrze w Łodzi. Ma to mieć formę suity, którą można by też zrealizować na żywo na Lednicy – opowiada menedżer zdradza mi coś, co daje fanom nadzieję na wzruszenie: „Krzysztofa z nami nie ma, ale przed śmiercią zdążył nagrać kilka utworów, które nie zostały wydane. Jego głos został zarejestrowany i te utwory czekają na dokończenie i wydanie”. Co to będzie? Duety? – dopytuję. Wyjaśnia:„Jest przygotowywana płyta, którą nagrał wspólnie z synem, Krzysztofem juniorem. To nie jest stricte płyta premierowa, są na niej starsze utwory Krzysztofa, ale nagrane w duecie. Z synem. Przygotowujemy również drugą płytę z piosenkami Leonarda Cohena. Jest piękna. To jedna z takich płyt, z których jestem naprawdę dumny. Pierwsza płyta z piosenkami Cohena to były jego największe przeboje. Teraz sięgnęliśmy po ostatnie utwory. W kontekście tego wszystkiego, co się wydarzyło, płyta brzmi bardzo Krawczyk na pewno czuwa nad nią z góry. Razem z o. Górą. Andrzej Kosmala zapowiada powstanie pomnika artysty. Zadba o to Komitet pamięci Krzysztofa Krawczyka, któremu przewodniczy ks. Piotr Turek z Łodzi. Tylko czy może być piękniejszy pomnik niż nagrania i płyty? I to, co zostało w duszach młodzieży na Lednicy?
25 lat temu, w sierpniu 1991 r., Światowe Dni Młodzieży po raz pierwszy przywędrowały do Polski. Od tego czasu ta oryginalna inicjatywa św. Jana Pawła II zakorzeniła się w sercach i naszej młodzieży, która dziś już — przynajmniej metrykalnie — młodzieżą nie jest Polub nas na Facebooku! Nowe młode pokolenie Polaków razem ze swoimi rówieśnikami z całego świata za chwilę znowu będzie przeżywać podobne wielkie wydarzenie — tym razem w Krakowie. Tymczasem — starszym dla przypomnienia, młodszym dla refleksji — wracamy do przebytej już trasy Światowych Dni Młodzieży, które wędrują w czasie i przestrzeni wciąż w tym samym kierunku. Tym artykułem składam szczególny hołd śp. o. Janowi Górze OP, który w krakowskim wydarzeniu będzie uczestniczył już z nieba. Tekst oparty jest na rozmowie, którą odbyłem z Ojcem Janem krótko przed śmiercią św. Jana Pawła II. Góra na Górze (Jasnej) Ojciec Jan Góra czuł, że krew w żyłach płynie mu coraz szybciej. „Papież już wylądował w Częstochowie!” — usłyszał przed chwilą z megafonu. Zdawało mu się, że czas zaczął pędzić z szybkością samochodu formuły jeden. Miesiące przygotowań, nieprzespane noce, mniejsze i większe utarczki związane z organizacją — to wszystko było teraz bez znaczenia. Papież był już blisko. Za chwilę usłyszy pieśń, którą młodzież miała zaintonować na jego powitanie. Ojciec Góra pamiętał, jak w czasie jednego z posiedzeń Komisji Liturgicznej w Częstochowie ktoś powiedział, że nie ma jeszcze hymnu VI Światowego Dnia Młodzieży. „Wracając pociągiem osobowym z Częstochowy do Poznania, na odwrocie teczki z dokumentami, zacząłem pisać słowa tej pieśni — wspominał. — Później dałem je mojemu studentowi Jackowi Sykulskiemu, żeby stworzył porywającą melodię. I on tę melodię napisał”. Zaczęli ćwiczyć w ośrodku młodzieżowym na Jamnej. Olbrzymia 700-osobowa grupa przygotowywała animację spotkania na Jasnej Górze. Miała zaintonować „Abba, Ojcze!”. Prób było wiele. Ale wszyscy czuli, że to nie to. „Nie szło — mówił o. Góra. — Nic nie szło. Dopiero kiedy krzyknąłem: podnieście ręce do góry, podajcie sobie dłonie, niech powstanie jedność ponad głowami i ponad myślami, jedność serc — wtedy te ręce zaczęły wibrować i nadały właściwy rytm pieśni. Dopiero wtedy ona poniosła. Pieśń i ruch rąk stworzyły integralną całość”. „Ty wyzwoliłeś nas, Panie, Z kajdan i samych siebie, A Chrystus, stając się bratem, Nauczył nas wołać do Ciebie: Abba, Ojcze!, Abba, Ojcze!, Abba, Ojcze!, Abba, Ojcze!”. Pieśń „Kończy się głupkowata PRL-ka, Pan Bóg nas wyzwala z tych kajdan, także z samych siebie, bo to komunistyczne myślenie weszło głęboko w nas. Myśmy, walcząc z komunizmem, bezwiednie stali się komunistami i dlatego z samych siebie musimy zrzucić duszę bolszewicką, myślenie bolszewickie” — tak o. Góra komentował słowa przeboju VI Światowego Dnia Młodzieży. Pieśń „Abba, Ojcze!” powitała Papieża, gdy około wpół do szóstej po południu w środę 14 sierpnia wjeżdżał na Jasną Górę. Zaintonowała ją młodzież stojąca na pokrytym żółtym suknem podium nieopodal papieskiego tronu. „Pamiętam, jak zdejmowaliśmy buty, bo wykładzina była piękna, świeża i żółta — wspominał Ojciec Jan. — Pogoda była wspaniała. Pamiętam, jak falował ten las rąk”. Dominikanin bardzo pragnął, aby to właśnie młodzież grała pierwsze skrzypce podczas tego spotkania. „Chciałem, żeby to była młodzież świecka, a nie księża i klerycy w komeżkach — mówił. — Chciałem, aby spikerami była młodzież, żeby modlitwy prowadziła młodzież, świeccy ludzie (...)”. Schola daje impuls i śpiewają wszyscy. „Bo Kościół jak drzewo życia W wieczności zapuszcza korzenie, Przenika naszą codzienność I pokazuje nam Ciebie”. 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Jasna Góra przeżyła największą zagraniczną inwazję od czasów potopu szwedzkiego. Różnokolorowy tłum wypełnił błonia, Aleje Najświętszej Maryi Panny i przyległe ulice. Większość pielgrzymów uczestniczyła w uroczystościach za pośrednictwem telebimów („Bogu dzięki też za ekrany — powie Papież, żegnając się z pielgrzymami. — Nieraz się dużo złego mówi na ekrany, a dziś trzeba je chwalić ze wszystkich sił. Dzięki tym ekranom to, co się działo tutaj, w obrzeżu tych drzew, działo się wszędzie”). Papież przemawiał po polsku, ale i tym razem technika przyszła mu w sukurs. Przemówienie tłumaczono na żywo i transmitowano przez radio. Zgromadzeni pielgrzymi zaopatrzeni w małe odbiorniki mogli słuchać tekstu w kilku najważniejszych językach. Stojąc pośród tego wielojęzycznego tłumu, wracałem myślą do pielgrzymki Ojca Świętego w 1983 r., do smutku, który ogarnął nas po ogłoszeniu stanu wojennego i do papieskiej próby przywrócenia nam nadziei. Wydawało się, że wszystko jest stracone, a 16 miesięcy Solidarności było zaledwie nikłym powiewem wolności, która już nie wróci — przynajmniej nie w przewidywalnej przyszłości. Papież jednak patrzył dalej. Przekonywał, że można zdobyć wolność, i miał rację. Dlatego mogliśmy spotkać się na Jasnej Górze w 1991 r. — już nie we własnym, polskim gronie, ale razem z pielgrzymami ze Wschodu i Zachodu, z Północy i Południa. Ale teraz, w ów sierpniowy dzień 1991 r., Papież wcale nie miał zamiaru mówić, że dotarliśmy do kresu tej drogi. „Drodzy przyjaciele, wiecie z doświadczenia, że upadek ideologii w krajach Europy Środkowej i Wschodniej pozostawił w wielu waszych kolegach i koleżankach uczucie głębokiej pustki, wrażenie, że zostali oszukani, a także zniechęcenie i lęk przed przyszłością — mówił Jan Paweł II. — Również w krajach Europy Zachodniej wielu młodych ludzi zatraciło motywy, dla których warto żyć. (...) Do tych braci i sióstr jesteście posłani wy, jako zwiastunowie Dobrej Nowiny o zbawieniu. (...) Cierpienie ich bowiem to pragnienie odkrycia znaczenia ludzkiego życia, a przecież Chrystus jest Prawdą, która człowieka wyzwala!”. W drogę „— Ojcze Święty, jeszcze jedna mała prośba — o. Jan Góra spojrzał błagalnie na Papieża. — No, co tam knujesz? — Papież uśmiechnął się do dominikanina. «Za mną to się chowają różni wariaci — pomyślał — kiedyś to był Blachnicki, a teraz on». — Niech Ojciec Święty wyjdzie jeszcze do moich i pobłogosławi im. Zrobimy zdjęcie — poprosił Góra. — Ostatnie pożegnanie... — Ależ — zaprotestował ktoś z papieskiej świty — helikopter już czeka. Spóźnimy się na Węgry. — Prowadź — powiedział krótko Jan Paweł II. Za chwilę byli już z o. Górą przy grupie młodzieży, która animowała wieczorne czuwanie i niedzielną Mszę. Papież ustawił się pośrodku. Fotograf objął grupę obiektywem. — W porządku — zawołał. — Gotowe”. Teraz mógł ze spokojnym sumieniem opuścić sanktuarium. Spędził tu dwa dni i dwie noce. W piątek 16 sierpnia rano odlatywał do Krakowa, a stamtąd na Węgry. Trasa tej podróży układała się symbolicznie. Przecież to właśnie z Węgier przyjechała do Polski młodziutka królowa Jadwiga, od której rozpoczęła się wspaniała epoka jagiellońska. Także z Węgier przybyli ojcowie paulini, którzy od z górą 600 lat opiekują się jasnogórskim sanktuarium. * * * Abba, Ojcze! Hymn VI ŚDM w Częstochowie słowa: o. Jan Góra OP muzyka: Jacek Sykulski Ty wyzwoliłeś nas, Panie, Z kajdan i samych siebie, A Chrystus, stając się bratem, Nauczył nas wołać do Ciebie: Abba, Ojcze!, Abba, Ojcze!, Abba, Ojcze!, Abba, Ojcze! Bo Kościół jak drzewo życia W wieczności zapuszcza korzenie, Przenika naszą codzienność I pokazuje nam Ciebie. Abba, Ojcze! Bóg hojnym Dawcą jest życia, On wyswobodził nas z śmierci I przygarniając do siebie, Uczynił swoimi dziećmi. Abba, Ojcze! Wszyscy jesteśmy braćmi, Jesteśmy jedną rodziną. Tej prawdy nic już nie zaćmi I teraz jest jej godzina. Abba, Ojcze! opr. ab/ab
Do odkrycia na modlitwie piękna synowskiej relacji z Bogiem i otwarcia na działanie Ducha Świętego, aby czynić nasze życie coraz bardziej zgodnym z myśleniem i działaniem Jezusa Chrystusa zachęcił Benedykt XVI podczas dzisiejszej audiencji ogólnej w Watykanie. Na placu św. Piotra zgromadziło się kilkanaście tysięcy wiernych. Benedykt XVI zaznaczył, że Duch Święty uczy nas zwracania się do Boga serdecznymi słowami dzieci, "Abba, Ojcze, Tato". - Znajduje to odzwierciedlenie w modlitwie "Ojcze nasz" a także w listach św. Pawła. Chodzi o relację synowskiej, głębokiej ufności, analogiczną do relacji Jezusa z Ojcem, choć inne jest jej pochodzenie i znaczenie. "Jezus jest odwiecznym Synem Boga, który stał się ciałem, podczas gdy my stajemy się dziećmi w Nim, w czasie, poprzez wiarę i sakramenty - zaznaczył Ojciec Święty. Zauważył jednocześnie, że często współczesny człowiek nie dostrzega piękna zawartego w słowie "Ojcze", którym możemy zwrócić się do Boga w modlitwie. Wynika to z faktu, że często postać ojca nie jest wystarczająco obecna i konkretna w życiu codziennym. - Duch Święty uczy nas, co właściwe znaczy "ojciec", jaka jest właściwa natura Ojca, który jest w niebie - On jest Miłością. Także i my, w naszej modlitwie synów wkraczamy na tę drogę miłości Boga, która oczyszcza nasze pragnienia, nasze postawy naznaczone zamknięciem, samowystarczalnością, egoizmem, typowymi dla człowieka starego - stwierdził papież. Ojciec Święty zauważył, że w Bogu bycie ojcem przybiera dwa wymiary: jest On naszym Ojcem, będąc naszym Stwórcą, dla Niego nie jesteśmy anonimowymi, bezosobowymi istotami, ale mamy imię. Z drugiej strony stając się istotą ludzką, tak jak my Jezus z kolei nas przyjmuje w swoim człowieczeństwie i w swoim byciu Synem, tak, że również i my możemy wstąpić w tę samą przynależność do Boga, choć nie ma ona Jezusowej pełni. Przytaczając słowa św. Pawła z listu do Galatów papież zaznaczył, że chrześcijańska modlitwa jest wyrazem wzajemnej relacji, w której Bóg działa zawsze jako pierwszy. Rozumiemy też, że modlitwa Ducha Chrystusa w nas i nasza w Nim jest nie tylko aktem osobistym, ale aktem całego Kościoła. - Jesteśmy częścią wielkiej symfonii, jaką wspólnota chrześcijańska, rozsiana po całym świecie i w każdym czasie wznosi do Boga. Oczywiście muzycy i instrumenty są różne - a jest to element bogactwa- lecz melodia chwały jest jedna i zgodna. Tak więc za każdym razem, gdy wołamy «Abba, Ojcze!» to Kościół wspiera nasze wezwanie, a nasze wezwanie jest modlitwą Kościoła. Znajduje to odzwierciedlenie także w bogactwie charyzmatów, posług, zadań, usług jakie wypełniamy we wspólnocie - stwierdził Benedykt XVI. Papież dodał, że uczymy się wołać "Abba, Ojcze!", także z Maryją, Matką Syna Bożego. - Otwórzmy naszą modlitwę na działanie Ducha Świętego, aby w nas wołał do Boga «Abba, Ojcze!» i aby nasza modlitwa przemieniała, nieustannie nawracała nasze myślenie, działanie, aby czynić je coraz bardziej zgodnym z myśleniem i działaniem Jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa - stwierdził Ojciec Święty. W oczekiwaniu na liturgiczną uroczystość Zesłania Ducha Świętego, wraz z Maryją i Apostołami trwajmy na modlitwie - powiedział Benedykt XVI pozdrawiając Polaków podczas dzisiejszej audiencji ogólnej w Watykanie. Papież pozdrowił pielgrzymów w kilku językach. Zwracając się do Polaków powiedział: "Drodzy polscy pielgrzymi. W oczekiwaniu na liturgiczną uroczystość Zesłania Ducha Świętego, wraz z Maryją i Apostołami trwajmy na modlitwie. Z Chrystusem prośmy Boga naszego Ojca, aby Jego Duch przenikał myślenie i działanie, byśmy co raz bardziej dorastali do godności dzieci Bożych, którą otrzymaliśmy. Niech Pan wam błogosławi!" Drodzy bracia i siostry, W minioną środę ukazałem, że św. Paweł powiada, iż Duch Święty, który jest wielkim mistrzem modlitwy, uczy nas, by zwracać się do Boga serdecznymi słowami dzieci, nazywając go "Abba, Ojcze". Tak czynił Jezus. Nawet w najbardziej dramatycznej chwili swego ziemskiego życia, nigdy utracił On ufności do Ojca i wzywał Go zawsze bezpośrednio, jako umiłowany Syn. W Getsemani, kiedy odczuwał trwogę śmierci, modlił się: "Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!" (Mk 14,36). Od pierwszych kroków swej drogi Kościół przyjął to wezwanie i uczynił je swoim, zwłaszcza w modlitwie "Ojcze nasz", w której codziennie mówimy: "Ojcze nasz... niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie"(Mt 6,9-10). W listach św. Pawła odnajdujemy je dwukrotnie. Apostoł zwraca się do Galatów słowami: "Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze!"(Ga 4,6). Zaś w centrum owego kantyku do Ducha Świętego, jakim jest ósmy rozdział Listu do Rzymian, święty Paweł przypomina: "Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!»" (Rz 8,15). Chrześcijaństwo nie jest religią strachu, ale zaufania i miłości do Ojca, który nas kocha. Te dwa bogate stwierdzenia mówią nam o posłaniu i przyjęciu Ducha Świętego, daru Zmartwychwstałego, czyniącego nas dziećmi w Chrystusie, Synu Jednorodzonym, i umieszczającego nas w synowskiej relacji z Bogiem, w relacji głębokiej ufności, takiej jak ufność dzieci. Jest to relacja synowska, analogiczna do relacji Jezusa z Ojcem, choć inne jest jej pochodzenie i znaczenie: Jezus jest odwiecznym Synem Boga, który stał się ciałem, podczas gdy my stajemy się dziećmi w Nim, w czasie, poprzez wiarę i sakramenty Chrztu św. i Bierzmowania. Dzięki tym dwom sakramentom stajemy się zanurzeni w tajemnicy paschalnej Chrystusa. Duch Święty jest cennym i niezbędnym darem, czyniącym nas dziećmi Bożymi, który dokonuje owego przybrania za synów, do czego powołane są wszystkie istoty ludzkie aby, jak stwierdza Boże błogosławieństwo Listu do Efezjan: "Bóg w Chrystusie wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem" (Ef 1, 4). Być może współczesny człowiek nie dostrzega piękna, wielkości i głębokiego ukojenia zawartego w słowie "Ojcze", którym możemy zwrócić się do Boga w modlitwie, ponieważ niejednokrotnie postać ojca nie jest wystarczająco obecna i konkretna w życiu codziennym. Nieobecność ojca, kwestia ojca, który nie uczestniczy w życiu dziecka jest problemem naszych czasów, dlatego trudnym staje się zrozumienie w całej głębi, co znaczy, że Bóg jest dla nas ojcem. Od samego Jezusa, z Jego synowskiej relacji z Bogiem możemy nauczyć się, co to właściwe znaczy "ojciec", jaka jest właściwa natura Ojca, który jest w niebie. Krytycy religii twierdzili, że mówienie o Bogu jako Ojcu miałoby być projekcją naszych ojców na rzeczywistość nieba. Przeciwnie w Ewangelii Chrystus ukazuje, kim jest i jakim jest prawdziwy Ojciec, i że możemy odkryć prawdziwe ojcostwo i nauczyć się także czym ono jest. W kazaniu na Górze Jezus powiada: "Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie"(Mt 5,44-45). To właśnie miłość Jezusa, Syna Jednorodzonego - która posuwa się aż do daru z siebie samego ma krzyżu - ukazuje nam prawdziwą naturę Ojca: On jest Miłością. Także i my, w naszej modlitwie synów wkraczamy na tę drogę miłości Boga, która oczyszcza nasze pragnienia, nasze postawy naznaczone zamknięciem, samowystarczalnością, egoizmem typowymi dla człowieka starego. Możemy więc powiedzieć, że w Bogu bycie ojcem przybiera dwa wymiary. Nade wszystko, Bóg jest naszym Ojcem, będąc naszym Stwórcą. Każdy z nas, każdy człowiek jest Bożym cudem, Bóg go pragnie i zna go osobiście. Kiedy w Księdze Rodzaju mowa, że istota ludzka jest stworzona na obraz Boga (por. 1, 27), chce się przez to wyrazić właśnie tę rzeczywistość: Bóg jest naszym ojcem, dla Niego nie jesteśmy anonimowymi, bezosobowymi istotami, ale mamy imię. Duch Święty, który w nas mówi i powiada "Abba, Ojcze!", pozwala nam wejść w tę prawdę, przekazuje ją w naszą najbardziej intymną sferę i wypełnia naszą modlitwę spokojem i radością. Zawsze, kiedy się modlę psalmami porusza mnie słowo "Twe ręce mnie uczyniły i ukształtowały"(Ps 119,73). Każdy z nas może w tym pięknym obrazie odczytać osobistą relację z Bogiem: Twoje ręce mnie ukształtowały, Ty mnie pomyślałeś i stworzyłeś moje oblicze... Ale to jeszcze nie wystarcza. Duch Chrystusa otwiera nas na drugi wymiar ojcostwa Boga, bo Jezus jest "Synem" w pełnym tego słowa znaczeniu, "współistotny Ojcu", jak wyznajemy w Wyznaniu Wiary. Stając się istotą ludzką, tak jak my, wraz z wcieleniem, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezus z kolei nas przyjmuje w swoim człowieczeństwie i w swoim byciu Synem, tak, że również i my możemy wstąpić w tę samą, Jego przynależność do Boga. Oczywiście nasze bycie synami Bożymi nie ma Jezusowej pełni: musimy stawać się nimi coraz bardziej, na drodze całego naszego życia chrześcijańskiego, wzrastając w naśladowaniu Chrystusa, w komunii z Nim, aby coraz głębiej wkraczać w relację miłości z Bogiem Ojcem, która wspiera i nadaje prawdziwy sens życiu. Ta właśnie zasadnicza rzeczywistość jest nam ukazana, kiedy otwieramy się na Ducha Świętego, a On sprawia, że zwracamy się do Boga, mówiąc Mu "Abba!, Tato!". Wkroczyliśmy ponad relację wynikającą ze stworzenia - w przybrane synostwo. Zjednoczeni z Jezusem jesteśmy rzeczywiście w Bogu synami na nowy sposób, w nowej relacji. Chciałbym powrócić do dwóch fragmentów ze świętego Pawła, które rozważamy na temat tego działania Ducha Świętego w naszej modlitwie. Są to dwa kroki, które sobie nawzajem odpowiadają, choć zawierają również inny odcień. W Liście do Galatów Apostoł stwierdza, że Duch woła w nas "Abba, Ojcze!", natomiast w Liście do Rzymian mówi, że to my wołamy w Duchu "Abba Ojcze". Święty Paweł chce, abyśmy zrozumieli, że chrześcijańska modlitwa nigdy nie ma jednego kierunku - od nas ku Bogu, nigdy nie jest po prostu "naszym działaniem", lecz jest wyrazem wzajemnej relacji, w której Bóg działa jako pierwszy: to Duch Święty w nas woła, a my możemy wołać, gdyż impuls pochodzi od Ducha Świętego. Nie moglibyśmy się modlić, jeśliby w głębi naszych serc nie było wpisane pragnienie Boga, bycie dziećmi Bożymi. Człowiek odkąd istnieje nieustannie poszukuje Boga, usiłuje rozmawiać z Bogiem, ponieważ Bóg wpisał się w nasze serca. Tak więc pierwsza inicjatywa pochodzi od Boga i wraz ze Chrztem Bóg działa w nas, Duch Święty działa w nas. Jest On pierwszym inicjatorem modlitwy, abyśmy mogli rzeczywiście rozmawiać z Bogiem i mówić do Boga "Abba!". Tak więc ta Jego obecność otwiera naszą modlitwę i nasze życie na perspektywy Trójcy Świętej i Kościoła. Ponadto rozumiemy też, że modlitwa Ducha Chrystusa w nas i nasza w Nim nie jest tylko aktem indywidualnym, ale aktem całego Kościoła. Kiedy się modlimy nasze serce się otwiera, wkraczamy w komunię nie tylko z Bogiem, ale właśnie ze wszystkimi dziećmi Bożymi, gdyż jesteśmy jedności. Kiedy zwracamy się do naszego Ojca w naszej izdebce wewnętrznej, w milczeniu i skupieniu, nigdy nie jesteśmy sami. Ten kto rozmawia z Bogiem, nigdy nie jest sam. Jesteśmy w wielkiej modlitwie Kościoła, jesteśmy częścią wielkiej symfonii, jaką wspólnota chrześcijańska, rozsiana po całym świecie i w każdym czasie wznosi do Boga. Oczywiście muzycy i instrumenty są różne - a jest to element bogactwa- lecz melodia chwały jest jedna i zgodna. Tak więc za każdym razem, gdy wołamy i mówimy "Abba, Ojcze!" to Kościół, cała komunia ludzi którzy się modlą wspiera nasze wezwanie, a nasze wezwanie jest modlitwą Kościoła. Znajduje to odzwierciedlenie także w bogactwie charyzmatów, posług, zadań, jakie wypełniamy we wspólnocie. Święty Paweł pisze do chrześcijan w Koryncie: "Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich"(1 Kor 12, 4-6). Modlitwa kierowana przez Ducha Świętego, który sprawia, że wołamy "Abba, Ojcze!" z Chrystusem i w Chrystusie, wpisuje nas w wielką mozaikę rodziny Bożej, w której każdy ma ważne miejsce i rolę, w głębokiej jedności z całością. Jeszcze ostatnia uwaga: uczymy się wołać "Abba, Ojcze!", także z Maryją, Matką Syna Bożego. Spełnienie pełni czasu zachodzi w momencie gdy Maryja wypowiedziała "tak", jej pełnego posłuszeństwa woli Bożej: "Oto Ja służebnica Pańska" (Łk 1, 38). Drodzy bracia i siostry, uczymy się zasmakować w naszej modlitwie piękna, że jesteśmy przyjaciółmi, wręcz synami Bożymi, że możemy przyzywać Boga z zaufaniem i ufnością, jaką ma dziecko wobec rodziców, którzy je kochają. Otwórzmy naszą modlitwę na działanie Ducha Świętego, aby w nas wołał do Boga "Abba, Ojcze!" i aby nasza modlitwa przemieniała, nieustannie nawracała nasze myślenie, działanie, aby czynić je coraz bardziej zgodne z myśleniem i działaniem Jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa. Dziękuję.
Posted by on maj 4, 2017 in Nie tylko dom | Możliwość komentowania Abba ojcze to pieśń będąca hymnem została wyłączona Abba ojcze to pieśń będąca hymnem. Powstała w Polsce. W tłumaczeniu z aramejskiego Abba oznacza słowo ojciec. Początkowo śpiewana była na Międzynarodowych Dniach Młodzieży z papieżem Polakiem Janem Pawłem II. Pieśń powstała w 1991 roku. Napisana została przez zakonnika Dominikana ojca Jana Górę. Melodię natomiast skomponował Jacek Sykulski, który dzięki Abba Ojcze zasłynął jako kompozytor. Pierwszy raz Abba Ojcze tekst odśpiewana została podczas VI Światowych Dni Młodzieży w Częstochowie. Ojciec Jan Góra był Dominikaninem w parafii Hermanice. Co ciekawe Ojciec Jan Góra na wiadomość o tym że VI Światowe Dni Młodzieży nie mają hymnu napisał tekst w trakcie swojej podróży pociągiem z Częstochowy do Poznania na teczce z dokumentami. Po napisaniu piosenki zakonnik wraz z grupą młodzieży zaczęli ćwiczyć wykonanie, jednak cały czas im coś nie wychodziło. W trakcie jednej z prób zebrani po prostu zaczęli śpiewać z serca i słowa same zaczęły się układać w wersję jaką obecnie znamy. Pieśń zawiera cztery strofy, pomiędzy nimi znajduję się wezwanie Abba Ojcze. Do dziś jest chętnie śpiewana w trakcie spotkań religijnych młodzieży.
abba ojcze światowe dni młodzieży